Logo

Aktualności

16.04.2021

Niebo szeroko otwarte, Wojownika chowają...

W Wielki Poniedziałek miała miejsce bolesna uroczystość pogrzebowa dzielnego Wojownika Maryi  – Wojtka, który mężnie walczył z nowotworem, aż do samego końca i pozornie przegrał, ale wygrał Niebo. Śp. Wojtek – mąż i ojciec trójki małych dzieci, Niewolnik Maryi, działający w społeczności Męskiego Różańca oraz Wojowników Maryi Przemyśl, wytrwały pielgrzym, odszedł cicho i w pokorze, tak jak żył. Godziny poprzedzające przejście Wojtka do Domu Ojca (Niedziela Palmowa), były nieustannym wznoszeniem rąk i wzroku ku górze, zaś jego nogi jakby stąpały, jak gdyby nieustannie szedł. Obecni przy tym zjawisku nie mogli dociec, o co chodzi, skąd Wojtek bierze siły, by nieustannie wznosić ręce i starć się stąpać, choć przecież leżał wycieńczony. Dla zdrowego mężczyzny jest to bardzo męczące, a cóż dopiero dla człowieka wyniszczonego nowotworem, będącego w stanie agonalnym. Jednak to się działo i postrzegamy to jako coś nieczęsto spotykanego. Wyglądało to tak, jakby Wojtek wznosił ręce do kogoś, kogo widzi, kogo bardzo chce objąć, u kogo chciałby znaleźć się w ramionach, do kogo chciałby się wtulić, kogo chciałby się uchwycić.

Patrząc oczami wiary, jesteśmy przekonani, że w tych ostatnich chwilach była tam obecna Maryja. Ta sama Matka niebieska, która obiecała Wojtkowi, i wszystkim czcicielom Jej Niepokalanego Serca, którzy wynagradzają temu Sercu bluźnierstwa, w każdą pierwszą sobotę miesiąca, że przyjdzie w godzinę śmierci z pełnią łask potrzebnych do zbawienia, i jako najpiękniejsze kwiaty postawi te dusze przed tronem Bożym. Wierzymy, że był tam obecny też św. Józef, który według świadectwa jednego z braci, był do Wojtka posyłany w tym samym dniu podczas intronizacji jego obrazu… Przejście Wojtka do wieczności, było piękną katechezą pokory i z zaufaniem wchodzenia w wieczność, było to też świadectwo jak odchodzi prawdziwy mężczyzna, mężny Wojownik, zatopiony w Bogu.

Znaki

Wojtek odchodził w Wielki Poniedziałek, by służyć Bogu już w Niebie. Jego przechodzenie do wieczności można nazwać Ewangelią Krzyża. W ten Krzyż Wojtek nieustannie się wpatrywał, szczególnie w ostatnim okresie swojego życia, podtrzymując jeszcze zgromadzonych wokół siebie na duchu, do końca swoich dni. I tak chwała Boża na tym mężu boleści się objawiła, Wojtek odchodził w przepięknym spokoju duszy.

Ludzie nie mieszcząc się w kościele stali poza nim. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w kościele parafialnym w Birczy, z którym Wojtek był związany od najmłodszych lat, tam też został pochowany. Kiedy Wojtka, na swoich barkach, do kościoła ponieśli Wojownicy Maryi, niebo było obficie zachmurzone, zanosiło się na deszcz, natomiast, kiedy po zakończonej Mszy świętej Wojtek na barkach Braci Wojowników był wyniesiony z kościoła, niebo się rozjaśniło, intensywny błękit zagościł na nieboskłonie. Słońce zaczęło radośnie operować, obejmując swymi życiodajnymi promieniami wszystkich zebranych. Miało się wrażenie, że Niebo się otworzyło, bo Wojownika Maryi przyjmuje…

Nad trumną Wojtka Wojownicy utworzyli różańcowy szpaler i odśpiewali charakterystyczną dla każdego Wojownika pieśń, którą Wojtek bardzo lubił:

„Maryjo Ukryj mnie, w najczystszym Sercu Twym, zamieszkać w Tobie pragnę , w ramionach Twych się skryć,…”

Symboliczna liczba 12 sprawujących Eucharystię, była przedziwnym znakiem łączności Wojtka do ostatniej chwili z Jezusem Eucharystycznym, bowiem w szpitalu regularnie, do końca żywił się Komunią świętą. Podczas samej Mszy świętej dało się wyczuć podniosły nastrój, było wielu bliskich, znajomych, reprezentantów Męskiego Różańca oraz wspomnianych Wojowników Maryi. Były delegacje Wojowników z Warszawy, Legionowa oraz Garwolina, wspólnoty - Posłani w Duchu, wielu innych wspólnot, które podejmowały modlitwę za Wojtka. Towarzyszący w ostatniej drodze Wojtkowi zjechali  się z różnych stron Polski. Podczas liturgii, wielu nie mogło powstrzymać łez, były mowy pożegnalne, był odczytany wiersz, napisany przez Wojownika Maryi dla Wojtka, była homilia, wygłoszona przez ks. biskupa, w której mówił o dzielnym mężu, Wojowniku Wojtku. Było też morze kwiatów, które całkowicie przysłoniło grób Wojtka. I tak Wojtek pośród przepięknych promieni słonecznych, które wlewały w ludzką dusze jakiś nieopisany pokój, pewność towarzyszenia w całej drodze Matki Bożej, został odprowadzony przez Wojowników, rodzinę i uczestników  na miejsce pochówku. Doświadczając tego wszystkiego chciałoby się zakrzyknąć - "Santo Subito!"

W chorobie i zdrowiu

Pogrążona w żałobie, wdowa po Wojtku, matka trójki dzieci (będąca w 6 miesiącu ciąży), doświadczona cierpieniem, wsparta przez rodzinę, wszystko znosiła bardzo mężnie. Towarzyszyła i służyła swojemu mężowi bez zawahania, do końca, ofiarnie i z wielką miłością, wedle złożonej niegdyś przysięgi małżeńskiej … „w chorobie i zdrowiu…”. Współcierpiąca małżonka, odważana i mężna, zdobyła się pośród łez i bólu na pożegnanie uczestników, zebrała ostatnie siły, kierując do nich słowa:

 „Chciałabym przekazać słowa od Wojtusia, co zwykł mówić w takich chwilach, na pożegnanie - do zobaczenia, z Jezusem i Maryją, z Jezusem i Maryją”.

Powie ktoś, że teraz na ziemi jest jednego Wojownika mniej, tak, to prawda, jednak raczej zyskaliśmy jednego Wojownika więcej, tyle że w Niebie. Zyskaliśmy Wojownika Wojtka, który będzie za nami orędował, nieustannie się wstawiał i wypraszał pogrzebne nam dary.

Jest jeszcze wiele innych świadectw, dotyczących pięknego życia Wojownika Wojtka, życia w zjednoczeniu z Bogiem i Maryją Wojtka, ale i na nie przyjdzie czas.

Tymczasem, do zobaczenia w Niebie Braciszku, z Jezusem i Maryją dzielny Wojowniku…

"By była bardziej znana i miłowana"

Dariusz Lasek

Bardzo zachęcamy, by pomóc żonie śp. Wojtka - Małgosi i trójce dzieci (trzecie w "drodze" - 7 miesiąc). Za wszystko składamy serdeczne Bóg zapłać!

Poniżej znajduje się link do zrzutki:

https://zrzutka.pl/vfxrmh

 

©2020 Męska Wspólnota
PROJEKT I WYKONANIE: Net Partners - strony www